2 grudnia 1906 r.
W jednym z rzeźnickich składów w Gliwicach doszło do sprytnego oszustwa. W południe pewna kobieta przyszła zrobić tam większe zakupy. Pod płaszczem ubrana była ona w fartuch z tak dużą kieszenią, że mieścił się w niej dość pokaźny garnek. Tam też chowała cały zakupiony towar. Gdy jednak przyszło do zapłaty, daremnie szukała pieniędzy. W końcu postawiła garnek na ladzie, przykryła papierem i poprosiła rzeźnika o dopilnowanie mięsiwa. Sama zaś poszła do domu po portmonetkę. Garnek czekał sobie do zamknięcia składu. Wtedy rzeźnik podniósł papier i nie tylko towaru, ale nawet dna nie zobaczył, bo go w garnku nie było.